Tagi

, , , , , , , , ,

Pierwszy dzień przypadkiem okazał się 12-godzinnym maratonem i lekką nauczką – po cóż mam ganiać jak szalona po mieście w upale, jak mam przed sobą półtora tygodnia na miasto, do którego organizuje się wycieczki na 2-3 dni? 😀 Także zaplanowałam sobie, że i wyjdę później, i siestę sobie zrobię, a co! 😀 Wstałam sobie elegancko do 8, o 9.30 wyszłam z hotelu w ten mróz (to nie żart, do 11 jest naprawdę chłodno, nawet w sierpniu :D) i udałam się na Plaza de España, który to plac miałam całkiem niedaleko. Turyści (jak gdyby sama nie była jedną z nich :p) spali jeszcze, była tylko jedna chińska wycieczka i policjanci, którzy ich spisywali :p

cervantesKilka słów o tym „Hiszpańskim Placu„, na którym znajduje się pomnik Cervantesa, któremu towarzyszą Don Quijote i Sancho Pansa. Dlaczego tutaj? Otóż w XVII wieku (czyli wtedy, gdy powstał „Don Kiszot”/”Don Kichot„) w tym miejscu była łąka Leganitos – ta sama, która pojawia się w książce. Taka postać placu zachowuje się od połowy XX wieku (czasy Franco) a sam plac miał być symbolem wielkości narodu.

cervantesZ drugiej strony placu, na styku z Gran Víą, stoi potężny budynek Edificio España, z cegły i wapienia, ma 117 metrów wysokości,  25 pięter i 32 windy. Gdy go ukończono w 1952 roku, był najwyższym budynkiem w Hiszpanii.

edificio espIdąc dalej napatoczyłam się na parafię Santa Teresa y San Juan:

santa teresa y juanJednak celem środowej wycieczki było między innymi Museo Cerralbo. Mieści się w domu prywatnym, także oczywiście ma też ogród:

Cerralbo CerralboAle nie samym ogrodem muzeum stoi 😉 Zapraszamy na salony 😉

Cerralbo Cerralbo Cerralbo Cerralbo Cerralbo CerralboPowyżej: łazienka z pieskiem…

CerralboOśmieliłam się zrobić zdjęcie sali balowej z lampą, za co dostałam ochrzan, na szczęście była to już ostatnia sala 😛

Cerralbo CerralboGdyby ktoś był spragniony większej ilości zdjęć, poniżej link do oficjalniej strony z wirtualnym zwiedzaniem:

Museo Cerralbo – wirtualne zwiedzanie

Osobliwym miejscem na planie Madrytu jest Templo de Debot – świątynia z II w. p.n.e. Powstała w Nubii, i tam też stała, aż w ubiegłym tysiącleciu trafiła do Hiszpanii w dowód wdzięczności za pomoc, którą okazała grupa hiszpańskich archeologów gdy w latach 60. XX wieku m.in. tej świątyni groziło zalanie.

Templo de Debot Templo de Debot Templo de DebotTemplo de DebotJak widać na powyższych zdjęciach, około południa ludzi nie było nawet dużo. Kiedy poszłyśmy tam innym razem w godzinach wieczornych ledwo można było znaleźć wolną ławeczkę, a zrobić jakieś zdjęcie „bez ludzi” było w zasadzie niemożliwe.

Spacerując sobie po parku, między drzewami dojrzałam nieśmiało wychylający się pałac królewski; dalej kolejny pomnik, tym razem poetki zakonnicy, Sor Juany Inés de la Cruz. Co chwilę spotykam coś znajomego z zajęć literatury lub historii – wtedy ciężko było to wykuć na pamięć, a teraz, widząc na własne oczy pomniki i tablice pamiątkowe, to wszystko zaczyna się układać w zgrabną całość 😛

OLYMPUS DIGITAL CAMERAI tak doszłam do Jardines de Sabatini – królewskich ogrodów. Oczywiście przypadkiem i bez mapy, bo nie było gdzie błądzić po drodze 😉

sabatiniI wreszcie dotarłam i do Palacio Real, który może i nie powala architektonicznie na kolana, ale za to w środku: cud, miód i orzeszki! Dopchałyśmy się kiedyś na darmowe zwiedzanko dla Europejczyków, ale szło to jak procesja: człowiek za człowiekiem, trzeba iść w równym tempie i wyznaczonym szlaczkiem 😀

palacio real

Polecam video, na którym pokazane jest również wnętrze:

Naprzeciwko pałacu znajduje się Plaza de Oriente, kolejny dowód na zmiany urbanistyczne Józefa Bonapartego (choć plac powstawał też pod okiem jego następcy, króla Ferdynanda VII). Półokrągły plac powstał w celach, że tak to ujmę, zdobniczych 🙂 Pomnik konny Filipa IV, który stoi na środku placu, powstał za panowania Izabeli II, jak głosi napis na wmurowanej tam tablicy.

pza de oriente pza de orienteA skoro już o Izabeli mowa, to oddalając się od pałacu wchodzimy na Teatr Królewski, a plac po drugiej stronie teatru jest pod wezwaniem Izabeli 🙂

teatro realCzęść historyczna zwiedzania tego dnia się uroczyście zakończyła, gdyż znalazłam supermarket i dokonałam zaopatrzenia spożywczego 😀 Następnie weszłam wprost na warzywniaczek u chińczyka, i nakupiłam owoców (jak to w warzywniaku :D). Z takim prowiantem wróciłam do hotelu na sjestę i nadrobiłam zaległości piśmiennicze a nie ukrywam, odpoczęłam też od upału 😉 Jednak ileż można siedzieć w norze, koło 16-17 wyszłam na drugą turę, jednak tym razem bez aparatu. Tzn z aparatem, ale słońce tak świeciło, że nie było sensu robić zdjęć, a i nie było nawet czemu, mówiąc szczerze.

W ogóle to chciałam zrobić jakąś fashion wycieczkę a tu wlazłam w slumsy. Niby ładne balkony, ale dół obskurny i na murkach siedzą te prostitutas. Objawiła mi się taka straszna baba z cyckami na wierzchu, za przeproszeniem. To było straszne. Plaza de Ildefonso nic mi nie zaoferowała więc dotarłam do calle Fuencarral, ponoć kultowej modowej ulicy, na której KONIECZNIE trzeba zrobić zakupy 😀

Wyobrażałam sobie nie-wiadomo-co, a to zwykła ulica. Ale z pięknym  Museo Municipal (coś w stylu Muzeum Miasta) i całkiem pokaźnym Tribunal de Cuentas (organ administracyjny od finansów ;)). Nie wiedziałam, że już jestem tak daleko, bo na Glorieta de Bilbao, no ale skoro tak, to zaczęłam szukać Muzeum Romantyzmu. Było zamknięte, ale w sklepiku pobuszowałam, wstępnie się zastanowiłam, co bym chciała, ale nie kupiłam nic bo szybko wyszłam bo mnie zaczęło okropnie kaszleć, tak to jest jak się chory wybiera na wczasy. Było całkiem wcześnie, dopiero 19, więc poszłam dalej, w stronę Gran Vía i na calle Atocha obczaiłam klub salsowy, Azúcar! Przeszłam też koło Cine Doré i trafiam na Plac Santa Ana – tam jest bosko! Jest i pomnik Lorki i knajpa „miau”

Spieszę z wyjaśnieniami 🙂 Muzeum jest prześliczne i urocze 🙂 Zamieszczam link do strony oficjalnej, po lewej stronie pod „selección de piezas” można sobie przeskakiwać na zbiory:

Muzeum Romantyzmu-zbiory

Z kolei Cine Doré to kino w stylu art nouveau zbudowane w 1923 roku. Na początku swego istnienia było zarazem modnym i słynnym miejscem, ale i dobrze prosperującym biznesem, jednak w 1963 złote lata się skończyły: dzielnica straciła na znaczeniu na czym ucierpiało i kino, które zostało zamknięte. Budynek został uznany za wartościowy architektonicznie a obecnie jest własnością Filmoteki Hiszpańskiej.

Plaza de Santa Ana to kolejny urokliwy plac, o którym więcej będzie później 🙂