Tagi

, , , , , , , ,

„Kto nie widział Granady, nic nie widział” – mawiają Hiszpanie. Mają rację? Si! 🙂 W końcu nie na darmo Granada nazywana jest perłą Andaluzji. Założona w 711 roku przez Maurów, w późniejszych latach (1238-1492)  stała się stolicą emiratu Granady pod rządami dynastii Nasrydów. W 1492 roku skapitulowała przed wojskami Kastylii jako ostatni punkt oporu muzułmanów na Półwyspie Iberyjskim. Barwna historia i równie barwne miasto. Najpierw zobaczyliśmy wzgórze Albaicín, dawną dzielnicę muzułmańską. Znów białe domy, wąskie, zacienione uliczki dające przyjemny chłód, wybrukowane chodniki na których nietrudno o potknięcie. Ale dla mnie, wszystko tam jest cudowne 😉vista del AlbaicinWidok na okolicę cudowny. Niestety, nie mieliśmy szczęścia, i w tym roku nie było opadów, w związku z czym Sierra Nevada wyjątkowo bez śniegu… 🙂  Gdy doszliśmy do Mirador San Nicolas (punkt widokowy Św.Mikołaja) nasza pilotka chciała zabrać głos, jednak przeszkodził jej w tym pewien samozwańczy gitano 🙂 Młody, gniewny, o rozbieganym spojrzeniu, przyszedł, usiadł na murku, wziął swoją gitarę i zaczął śpiewać… Przepięknie. W tle La Alhambra

cantando

A o czym śpiewa? Na przykład o Alhambrze (na powyższym nagraniu śpiewa: „Mira la Alhambra, Mira la Alhambra, Mira la bonita que es” = popatrz na Alhambrę, jaka jest piękna). I oczywiście o miłości, a jakże. To fragment mojej transkrypcji pierwszego utowru, nie wiem czy jest poprawna, moje ucho też popełnia pomyłki… 🙂

Unidos, sencillos y amables

gitanos con mucho orgullo

corazón abren.

No busquen la diferencia

porque no van a encontrar.

(…)

Esa gitana morena

ya no pasa por aquí

porque me ha dicho su mamá

su mamá no me quiere a mí

Quiero a esa niña

ella me quiere a mí

W wolnym tłumaczeniu chodzi o rzecz następującą: Zjednoczeni, prości i mili cyganie z wielką dumą otwierają serce. Nie szukaj różnicy bo jej nie znajdziesz (…) Ta czarnulka cyganka już tędy nie chodzi, bo jej mama mi powiedziała, że mnie nie kocha. Kocham tą dziewczynę, a ona kocha mnie (…)

Tak romantycznie rozpoczęty dzień musiał przynieść wiele wrażeń 🙂 Zostawiliśmy naszego gitano i poszliśmy dalej, ku Alhambrze. Tam czekały na nas dwie miejscowe przewodniczki. Zostawiliśmy przy kasie tłum turystów czekających na wejście do kasy, i z biletami w rękach i słuchawkami w uszach poszliśmy do wejścia. Nadszedł czas na trochę historii, kto nie chce, niech przejdzie niżej, do zdjęcia 😛

„Nie ma nic gorszego niż oślepnąć w Granadzie”, głosi napis na murach obronnych Alhambry.

Skąd nazwa „Alhambra”? Oczywiście z języka arabskiego. „Al hambra” znaczyło „czerwony”: kolor murów skonstruowanych z mieszanki czerwonej ziemi oraz kamienia. Była to siedziba wspomnianych już Nasrydów, emirów ostatniego mauretańskiego królestwa na ziemiach hiszpańskich. Po ich upadku w pałacu rezydowali także królowie katoliccy.Wieki temu było tu żywe, gwarne miasto z meczetami, szkołami i łaźniami. Wszędzie słychać szum wody, bez której nie potrafili żyć Arabowie: służyła im nie tylko do ochłody ale także do religijnych ablucji. Skanalizowanie i nawodnienie Alhambry było wielkim osiągnięciem ówczesnej inżynierii!

La Alhambra składa się z trzech zespołów budowli: bastion Alcazaba z XI w., pałace Nasrydów z XIII-XIV w. oraz letnia rezydencja Generalife z XIV wieku.

patio mirtoweNa zdjęciu powyżej: Patio de los Arrayanes (patio mirtowe) prezentuje jedną z najpiękniejszych perspektyw Alhambry, podkreśloną mirtowymi żywopłotami otaczającymi sadzawkę.

vista a sierra nevadaWidok na Sierra Nevada.

patio de los leonesPatio de los Leones (patio lwów) niestety bez lwów 😦 Jak widać na zdjęciu powyżej, patio jest w chwili obecnej w renowacji, lwy przeniesiono do jednej z komnat i zakazano ich fotografowania. Pozostaje nam wyobrazić sobie, że wokół fontanny, którą można dostrzec na środku placu, znajduje się dwanaście kamiennych lwów.

Alhambra, wpisana na listę UNESCO, jest jednym z najczęściej odwiedzanych hiszpańskich zabytków, dziennie pojawia się tu 8 tysięcy turystów! Każdemu fotografowi serce się kraje, że w każdy możliwy kadr wchodzi czyjaś głowa, wyszłam więc z założenia, że skupię się na sufitach… 🙂 Czasem obiektyw schodził niżej, gdy wyjątkowo nikt się nie pałętał 🙂

alhambra, detallesalhambra, arcosalhambra, techos

Urok Alhambry skusił pewnych nowożeńców, którzy zdecydowali się tam na sesję ślubną! 🙂 Okazało się, że to Polacy! 🙂 Hiszpańscy przewodnicy spytali naszą pilotkę, jak się po polsku mówi, żeby się pocałowali, i nagle wielojęzyczny tłum turystów zaczął krzyczeć: „gorzko! gorzko!” 🙂 Alhambra jednoczy ludzi 🙂

A my przeszliśmy do ogrodów królewskich i letniej siedziby- Generalife.jardines realesPo lewej widok na Generalife.

Ja osobiście mogłabym tam spędzić cały dzień… 🙂 Siedziałabym w tych kwiatkach i drzewkach i robiła sto tysięcy ujęć 🙂 A tak, 15 minut dla fotoreporterów, i idziemy dalej. Trochę przykra sprawa, no ale trudno. W każdym razie, urzekło mnie to miejsce, choć już widać, że krzaczki są nieco spieczone słońcem przez te kilka letnich miesięcy, to i tak jestem zachwycona. Wszędzie fontanny, małe, duże, okrągłe, podłużne… Drzewa, krzewy, kwiaty, altanki, ławeczki, ptaki… Raj.

Granada desde GeneralifeWidok z Generalife na Alhambrę, miasto i Sierra Nevada.

vistaNieco zamglona Sierra Nevada.

Na tym skończył się nasz pobyt w tym kompleksie pałacowym. Z jednej strony oszołomieni widokami, z drugiej strony piekielnie zmęczeni kilkugodzinnym chodzeniem w upale. Zeszliśmy na dół na Plaza Nueva w celach konsumpcyjno-relaksacyjnych 🙂 Szukałyśmy jakiejkolwiek knajpki, w której można wypić coś zimnego, ale przerażające było to, że była pora siesty i niestety część lokali była zamknięta. Ale natknęłyśmy się na przyjemny bar „La bella y la bestia„, gdzie uraczyłyśmy się domowym gazpacho (podobno domowe 😀 ), lokalnym piwem „Alhambra” (no bo jak tu nie spróbować Alhambry w Granadzie 😛 ) no i oczywiście tapas! 🙂 Choć nie jestem przekonana czy chipsy z kechupem oraz kolorowy makaron w salsie śmietanowej to typowa hiszpańska przegryzka, no ale na szczęście i jakaś grzaneczka z szynką hiszpańską się tam znalazła dla podratowania renomy 😀 Po obżarstwie został nam kwadrans na zakupy, więc zdążyłam nabyć co nieco 🙂 A furorę wzbudził mój wachlarz 😀 Wszyscy myśleli, że to nowy ale ja oczywiście z dumą odpowiadałam, że skądże znowu, to z Barcelony! 😀 Przynajmniej nikt nie miał takiego jak ja, byłam oryginalna przez całą wycieczkę 😀

Kolejny punkt programu to Katedra, piękna, gotycka. Powstała w miejscu dawnego meczetu z XVI wieku.

catedral

altar

Niedaleko katedry znajduje się Capilla Real (Królewska Kaplica) w której znajdują się groby Królów Katolickich: Izabeli i Ferdynanda.

Nasz granadyjski dzień zwieńczyć miał spacer po arabskim targu Alcacería. Jednak spacer to zdecydowanie zbyt szumne określenie, to był bieg. Z przeszkodami 😀 W mega szybkim tempie przeszliśmy przez tą dzielnicę, i bynajmniej nie po to, żeby się naoglądać kolorowych straganów, a już broń Boże kupić cokolwiek. Po prostu było nam po drodze w biegu do autokaru… 😛